Godzina 7:00. Kawa w ręce, torba z laptopem pod pachą, śniadanie na wynos w drugiej dłoni. Wybiegam do samochodu, przekręcam kluczyk… i nic. Zero. Cisza. Klasyka – akumulator albo coś gorszego. A do pracy trzeba dojechać. Zaczyna się nerwowe szukanie lawety, wolnego terminu w warsztacie, dzwonienie po znajomych. Ale nie tym razem. Zami